piątek, 22 marca 2013

rozdział 1

-Pers.Gabe-
To,tak plan na dzisiaj:
-wstać
-przeżyć
-nie pokazać że nie do końca jestem człowiekiem
-iść spać.
Nagle zadwonił telefon, wstałam i poczłapałam rozczochrana w piżamie do salonu gdzie elektroniczny zegarek wskazywał godzinę 12:07 .No kurde znowu spałam tylko 6 i pół godziny jak nadal będę tak spać to wykorkuje, pomimo że to nie możliwe bo anioły są nieśmiertelne no może tylko w kilku przypadkach które nie istnieją na ziemi, dobra koniec tej paplaniny wróćmy do rzeczywistości.
Odebrałam moją komórkę gdzie usłyszałam tylko przeraźliwy pisk ,błyskawicznie się ocknęłam spojrzałam na ekran telefonu i zobaczyłam na nim nieznany numer.
Wyczułam że chodzi o coś dziwnego więc ubrałam się w moje ulubione zestawienie, czyli czarne legginsy żółtą bokserkę z twarzą myszki miki zieloną bejsbolówkę i biało żółte airmaxy.Wyszłam z domu i pognałam do Luce która mieszkała dwie ulice dalej, ahh tak Luce to moja przyjaciółka bo to ona zawsze dzwoni z zastrzeżonego numeru. Doszłam wraszcie na 5 piętro bo winda nie działa, przeklęta winda! to co zobaczyłam tyko wprowadziło mnie w ogromne zdziwienie ... na środku kuchni stała Lus umazana w cieście naleśnikowym i z płonącą patelnią w dłoni, nie oszukujmy się ona nigdy nie miła zdolności kulinarnych no ale żeby naleśników nie umieć zrobić to już drobna przesada.
Lus to ty robisz !
-Ja nie nic tylko... aaaaaaa parzy pomożesz?
-dobra dawaj to !
dwadzieścia minut później Lus stał przebrana i umyta  parząc raz po raz to na mnie to na usmarowaną  wciąż w cieście kuchnię.
-No co się tak patrzysz ja tego nie posprzątam! mogę ci pomóc ale sama nie będę sprzątać na pewno.
-dobraa,to ja zacznę od wytarcia szafek i ogólnie mebli a ty mogłabyć zmyć podłogę ok?
-dobra.
I właśnie w ten cudowny sposób spędziłyśmy resztę dnia aż do 18 bo Lu wybłagała że skoro już sprzątamy to możemy postrzątać też w szafkach i na szafkach itd...
Uff wraszcie wróciłam do mojego przytulnego domku po drodze wchodąc do mojej ulubionej cukierni no niby polska cukiernia ale tam jest pysznie a mianowicie były to Sołtyki, jedna z ich pierwaszych cuierni tu no tu to znaczy w anglii. Włączyłam telewizor  na wiadomościach i zobaczyłam tylko WAŻNE NA ŻYWO: W CENTRUM MIASTA KTOŚ SKOCZYŁ Z WIEŻOWCA NA GÓRZE STOI JESZCZE JEDNA OSOBA I PRAWDOPODOBNIE LUNATYKUJE. Ocho coś dla mnie ale to praca męczy wyszłam na dach małym przejściem na naszej klatce schodowej a na dach pojawiły sięm oje teraz śnieżno białe z pobłyskiem złota skrzydła prawie 2 razy większe niż ja. Doleciałam na miejsce i bezpiecznie po cichu schowałam skrzydła i delikatnie obudziłam piękną lunatyczkę miała ciemne blond włosy trochę za łopatki, szczupła długie nogi, duże niebieskie oczy, jasna karnacja, miała na sobie piżamę z różowymi spodniami w białe psie łapki. Ona przerażona tym co się dzieje prawie spadła z krawędzi gzymsu na którym stała, w ostatniej chwili złapała się stojącego na rogu całkiem sporego gargulca. Zbyt przerażona żeby coś powiedzieć tylko jąkając się zapytała ciepłym głosem gdzie jest i dlaczego tu jest. Odpowiedziałam jej tylko że nie wiem skąd jest i dlaczego tu jest ale kazałam jej iść ze mną dopiero kiedy znalazłyśmy się na dole przedstawiła się mówiąc że ma na imię Ana i prosiła tylko żeby zawieść ją do domu lecz za czym dokończyła zdanie zemdlała, zawołaliśmy ( my znaczy ja i policjant stojący i próbujący z niej coś wydusić ) sanitariusza który natychmiast zabrała ją do karetki i na sygnale odjechał , natomiast ja wsiadłam do najbliższj taksówki i kazalam się wieść za tą karetką. Jak dojechaliśmy do szpitala w którym się znajdowała rzuciłam tylko kierowcy sumę pieniędzy krzycząc że reszty nie trzeba .Zdenerwowana wbiegłam do szpitala a tam dowiedziałam się tylko że dziewczyna wychłodziła się bardzo i z zimna i przerażenia zemdlała.
|||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Dobra tyle na dzisiaj dziękuję za uwagę xD

sobota, 16 marca 2013

Prologue.

-Pers.Niall-
Znów muszę iść na polowanie. Znów muszę walczyć. Znów muszą zginąć niewinne stworzenia.Znów zmienię w wielkie puchate zwierzę i wraz z moimi 'braćmi' muszę wyruszyć na poszukiwanie pożywienia odpowiedniego dla nas. Jedyne co zostanie mi po przemianie to moje oczy  głęboko niebieskie...
-Pers.Gabe-
Znów się udało. Znów uratowałam jedną z ukochanych osób ,lecz tym razem  nie udało się powstrzymać ojej nadprzyrodzonej siły i z dziur w bluzce wysuneły się ogromne może trzy razy większe odemnie skrzydła białe połyskujące złotem poszarpane u końców puchate aksamitne w dotyku. Uwielbiam  ratować ludzkie życie w końcu ono jest takie kruche i słabe...
-autorka-
A ty zastanawiełeś/aś się kiedyś jak to jest być powiernikiem kruchego i ulotnego  życia ludzi? napewno nie,bo w sumie po co.
Lub jak to jest przemieniać się co noc w bestię? No,nie wydaje mi się .

-------------------------------------------------------------------------------------------
Macie prolog masakrycznie krótki ,bo tu chodzi tylko o wprowadzienie do  tego magicznego świata...